Hajsy, hejty i fejmy, czyli na co komu autyzm cz. 5
Trafiłem ostatnio na stronę internetową pewnej poradni dla osób z autyzmem. Z rozrzewnieniem zauważyłem, że opis procedury diagnozy klinicznej twórcy strony zaczerpnęli wprost z mojego własnego opisu, który stworzyłem w niepamiętnych czasach w podobnym celu. Tymczasem zasadniczą cechą terapii wywodzącej się z modelu funkcjonalnego jest to, że nie da jej się w łatwy sposób skopiować. Cóż, właściwiej byłoby napisać: w ogóle nie da się jej skopiować, podobnie jak nie da się skopiować człowieka.
Od ponad dwóch lat wraz z zespołem próbujemy pracować w nurcie terapii funkcjonalnej organizując na przykład Rodzinne Spotkania Terapeutyczne, które stanowią funkcjonalne połączenie diagnozy rozwojowej oraz wsparcia merytorycznego i emocjonalnego dla dzieci i rodziców. Wciąż uważamy, że jesteśmy na początkowym etapie tej drogi. Mimo wszystko zebraliśmy przez ten czas wiele cennych doświadczeń, które umożliwiają nam dostrzec skalę zysków i kosztów po stronie zarówno nas, terapeutów, naszych klientów, ale również po stronie organizatora procesu, czy jak kto woli pracodawcy. Stwierdzenie, że terapia funkcjonalna gwarantuje sukces, byłoby z naszej strony zdecydowanie na wyrost. Możemy jednak z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że terapia funkcjonalna stwarza możliwość osiągania sukcesów w zdecydowanie większym stopniu niż będąca prostym połączeniem modelów medycznego i społecznego terapia tradycyjna, którą praktykowaliśmy przez wiele długich lat. To kwestia potencjału: zabawa na huśtawce równoważnej albo zabawa… na czymkolwiek, co jest dostępne.
Otwarcie się nie świat pozwala dostrzec zarówno jego złożone piękno, lecz także małość naszej wiedzy i doświadczenia. W zamkniętym światku autyzmu uważamy się za fachowców, tymczasem poza tym światkiem inni wyprzedzają nas o kilka długości jeśli chodzi o nowoczesne podejście do terapii, czego przykładem z własnego, opolskiego podwórka niech będzie działalność doktora Bilińskiego, fizjoterapeuty, który kilka miesięcy temu współorganizował w naszym mieście arcyciekawą konferencję poświęconą klasyfikacji ICF. Zjawili się na niej także nieliczni przedstawiciele środowisk związanych z niepełnosprawnością intelektualną oraz jeszcze mniej liczni przedstawiciele branży autystycznej. ICF jest czymś w rodzaju biblii terapii funkcjonalnej i podobnie jak kiedyś właściwa Biblia, tak również ICF z pewnością doczeka się dostępnych przekładów na języki narodowe, a przede wszystkim na język praktyki.
Od czegoś trzeba zacząć.
Adam Ławicki, pedagog, Stowarzyszenie „Jednym słowem”
Podczas pisania artykułu szeroko korzystałem z pracy zbiorowej „Diagnoza potrzeb i modele pomocy dla osób z ograniczeniami sprawności” red. I. Brzezińska, R. Kaczan, K. Smoczyńska, w szczególności z rozdziału „Model niepełnosprawności: indywidualny – funkcjonalny – społeczny” autorstwa M. Wielińskiego.
Ilustracje są mojego autorstwa.