"Wielkie mi rzeczy, czyli 10 autystycznych dni" Beata Ignaczewska, Dariusz Masternak
To wspaniałe widzieć, jak artyści, których się lubi i podziwia, zaczynają interesować się tematyką autyzmu, wspierać działania szerzące wiedzę czy konkretną fundację. Dla mnie takim radosnym odkryciem okazała się książka "Wielkie mi rzeczy, czyli 10 autystycznych dni", których ilustracje zrobiła jedna z moich ulubionych artystek: Magdalena Danaj, której dziełem są "Porysunki". Autorka zwykle zajmuje się obrazkami nieco satyrycznymi, ironicznie opisując naszą rzeczywistość czy traktując z przymrużeniem oka nasze codzienne problemy. Tym razem stworzyła ona jednak coś odmiennego - ilustracje do książki, a w zasadzie książeczki, bo liczy ona zaledwie 25 stron, o tematyce autyzmu. W dalszym ciągu autorka obraca się jednak w sferze humoru i lekkiego przymrużenia oka - w takim klimacie napisana jest ta książka.

"Wielkie mi rzeczy..." to pozycja, która porusza problemy nastoletnich osób z autyzmem, jednak w sposób nieco odmienny. Opisane jest w niej 10 dni z życia Krzysia, który ma autyzm. Historie są pisane z punktu widzenia chłopca, "jego słowami, w sposób, który oddaje emocje osoby autystycznej". Autorzy założyli, że książka przeznaczona jest dla nastoletnich osób z autyzmem. Ciężko mi stwierdzić czy im się podoba, czy nie, ponieważ aktualnie nie mam kontaktu z taką osobą, ale myślę, że może zadziałać. Szczególnie ze względu na swoją budowę: oprócz bardzo prostego języka są jeszcze ilustracje, które pomagają zrozumieć treść. Obrazki spod kreski Magdaleny Danaj świetnie wpasowują się swoją prostotą w klimat całej ksiązki. Są czarno-białe, nie zawierają zbędnych detali, ale bardzo konkretnie ukazują rzeczywistość, o której jest mowa.
W tej cieniutkiej pozycji jest opisane 10 dni, a zarazem poruszone 10 tematów z życia każdego, typowego nastolatka. Możemy więc przeczytać o jego kolegach, o tym, jak chodzi na zakupy, podróżuje lub jakie ma hobby. Pojawiają się jednak również opowieści o sytuacjach niecodziennych, takich jak pogrzeb czy remont pokoju. Uważam, że rozdział o pogrzebie najtrafniej oddaje charakter całej książki. Dla przykłądu podam więc mój ulubiony cytat: " Na pogrzeb ubrałem się ładnie. Rodzice kazali mi założyć białą koszulę i marynarkę. Czułem się w tym źle. Pojechaliśmy z wieńcem na cmentarz. Wszyscy płakali, a ja policzyłem wszystkie wieńce - było ich 19. Do tego 32 znicze."
"Wielkie mi rzeczy..." jest książką docelowo przeznaczoną dla nastolatków z autyzmem, jednak uważam, że powinien przeczytać ją każdy, kto pracuje czy w jakikolwiek sposób ma styczność z takimi osobami. Warto jednak czytać ją powoli, bardzo świadomie. Pozornie treści jest niewiele, jednak można z tej cieniutkiej książeczki wyciągnąć istotne wnioski, należy tylko zajrzeć choć odrobinę dalej, niż widać na pierwszy rzut oka. Już sam tytuł daje nam możliwosć do głębszej analizy. Z jednej strony "Wielkie mi rzeczy" jest ironiczne, wskazuje na coś bardzo zwyczajnego. Z drugiej strony, jako ludzie mający kontkakt z osobami z autyzmem, wiemy, że to właśnie ta codzienność bywa ogromnym wyzwaniem dla nich.
Gorąco polecam tę pozycję!
Weronika Kumaszka
P.S. Może ktoś z państwa zna opinię osoby z autyzmem na temat tej książki i mógłby nam o niej opowiedzieć
w komentarzu?